Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 9
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
Tam gdzie nie mogą dotrzeć karetki pogotowia, idą pielęgniarki i lekarze.

Aleksandra Banasiak pamięta rannych z granatami i pistoletami w kieszeniach. Pielęgniarki chowały je w beczce z masłem albo w koszu z brudami. Pamięta też, że nie wszyscy pozwalali odprowadzić się do szpitala. - Bali się, że następnego dnia zgarną ich ubecy - wspomina. - Pamiętam młodego chłopaka rannego w nogę. Błagał mnie, żeby nie zabierać go do szpitala, bo nie chciał, żeby o wszystkim dowiedziała się jego matka. Założyłam mu opatrunek i pokuśtykał z kolegą do domu.

Pod szpitalem pojawiły się pierwsze czołgi ze szkoły w Golęcinie. Nie wiadomo jakim cudem manifestantom udało
Tam gdzie nie mogą dotrzeć karetki pogotowia, idą pielęgniarki i lekarze. <br><br>Aleksandra Banasiak pamięta rannych z granatami i pistoletami w kieszeniach. Pielęgniarki chowały je w beczce z masłem albo w koszu z brudami. Pamięta też, że nie wszyscy pozwalali odprowadzić się do szpitala. - Bali się, że następnego dnia zgarną ich ubecy - wspomina. - Pamiętam młodego chłopaka rannego w nogę. Błagał mnie, żeby nie zabierać go do szpitala, bo nie chciał, żeby o wszystkim dowiedziała się jego matka. Założyłam mu opatrunek i pokuśtykał z kolegą do domu. <br><br>Pod szpitalem pojawiły się pierwsze czołgi ze szkoły w Golęcinie. Nie wiadomo jakim cudem manifestantom udało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego