się, bo duchów nie lubi, wyskoczył z łóżka <br>i w ciemności rąbnął szczęką o coś <br>twardego. Nie wie, o co.<br>Zęby stracił, ale torby upilnował. Nosi w niej wszystko, <br>co ma ważnego i drogiego. Zadatek na przyszły majątek. <br>Że go przezywają Listonosz? Niech gadają, jemu przez to <br>z torby nie ubędzie.<br>Ta żona to może być bogata, z posagiem; dobrze <br>by było, od razu miałby więcej w kieszeni. Jakby się <br>taka nie trafiła, trudno, z robotną i zdrową dorobi <br>się jak nic. Jak szwagier górnik. Będą harować <br>oboje od świtu do nocy. Kupią ziemię, ogród. Owoce <br>w mieście idą jak woda