Pracuję tu miesiąc, a nie znam nazwy tego drzewa, które rośnie<br>Przed domem. Zresztą, nic by nie pomogło, nawet gdybym mu ją nadał.<br><br>Zaczarowani melodią słów, raz usłyszaną w ogrodzie dzieciństwa,<br>[brniemy <br>Przez nieludzki labirynt świata... Jeszcze chwilę tak marudzę,<br>Po czym, usłyszawszy wołanie staruszka, biegnę do pokoju.<br>[Muszę go ubrać<br>I podsadzić na wózek.<br>"Wie pan," - zwraca się do mnie, "Ta pielęgniarka, aż mi<br>skoczyło ciśnienie, bo w sumie..."<br>Kładę mu dłoń na ramieniu i jak rozpaczliwą modlitwę powtarzam:<br>"Rozumiem... rozumiem..."</><br><br><div1><tit1><foreign lang="eng">KEYMART</>. APOKALIPSA</><br><br>Przepycham się za nimi przez labirynt<br>półek. Kiedy zatrzymują się przy stoisku<br>z pieczywem, ja też<br>się