Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
zatelefonował do pogotowia. Bednarczyk żył jeszcze, ale Lucjan wyczuwał intuicyjnie, że tu już wszystko się kończy. Siedział w kącie i trząsł się, i słaniał tułowiem.
- Idź pan do łóżka, bo się pan przeziębi! - zawołała stróżka.
Roześmiał się na cały głos i chwycił rękę Bednarczyka. Czuł, jak wszelkie ciepło z niej uciekało. Umierający przestał charczeć i tylko w wybałuszonych oczach tliło uchodzące życie. Kobiety stały nad nim pochylone, z rękoma opartymi o kolana. Chłopka wpatrywała się w ciało syna, bełkocąc coś jak niemowa. W końcu przyjechał lekarz pogotowia, młody, przystojny mężczyzna, ubrany jak dandy. Przykląkł na jedno kolano i rozpiął kamizelkę oraz
zatelefonował do pogotowia. Bednarczyk żył jeszcze, ale Lucjan wyczuwał intuicyjnie, że tu już wszystko się kończy. Siedział w kącie i trząsł się, i słaniał tułowiem.<br>- Idź pan do łóżka, bo się pan przeziębi! - zawołała stróżka.<br>Roześmiał się na cały głos i chwycił rękę Bednarczyka. Czuł, jak wszelkie ciepło z niej uciekało. Umierający przestał charczeć i tylko w wybałuszonych oczach tliło uchodzące życie. Kobiety stały nad nim pochylone, z rękoma opartymi o kolana. Chłopka wpatrywała się w ciało syna, bełkocąc coś jak niemowa. W końcu przyjechał lekarz pogotowia, młody, przystojny mężczyzna, ubrany jak &lt;orig&gt;dandy&lt;/&gt;. Przykląkł na jedno kolano i rozpiął kamizelkę oraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego