ów konkurs, mówi to samo, co w popularnej anegdocie powiedział angielski paniczyk po swej pierwszej przygodzie miłosnej: nie wiem, jak się to nazywa, ale wiem, że to będzie moim hobby.</><br> Po powrocie do Krakowa spotkałem znanego artystę, który, jak sądziłem z racji jego <foreign>métier</> oraz otwartej wobec świata postawy, powinien ucieszyć się relacją o zakopiańskiej imprezie. Chyba jednak nie sprawiłem mu nadzwyczajnej przyjemności - moje entuzjastyczne stwierdzenie, że prezentujące się tam kabarety były świetne, uzupełnił suchym: <q>"w swojej klasie"</>.<br> Rzecz bowiem w tym, że zakopiański konkurs dotyczy wyłącznie kabaretów amatorskich. W praktyce nie uczestniczą w nim również kabarety studenckie. Nie istnieją żadne interesy