od karty, którą mi właśnie zakłada, i mówi: <br>- O, a nie wygląda pan na tyle. <br>Radocha, prawda, będę umierał, młodo wyglądając. Kompletna żenada.<br>Roztargniona słucha mojej opowieści o niewygodzie i bulgotach w brzuchu, każe zdjąć koszulę, położyć się na kozetce i z jakąś dziwną siłą, nie zważając na mnie, mocno uciska na brzuch. Jej palce niczym dłonie koreańskiego czy polinezyjskiego cudotwórcy bez przeszkód zagłębiają się w moje brzucho, z wprawą obmacując jakieś wewnętrzne korytarze. <br>- Proszę się ubierać - rzuca zmęczonym głosem.<br>- Co mi jest?<br>- A czy pan ostatnio jada coś szczególnego?<br>- No - mówię - odżywiam się zgodnie z moją grupą krwi. Odłożyłem prawie