najuboższą chatą, całe we wstążkach odciętych z tęczy i wesel, zaplecionych między akacjowe szprychy, z nożem szerokim wbitym w pępek chleba, żeby go można było na podorędziu pokroić i rozdać po kromce głodnym.<br> 0 tym szczęściu opowiadał dziad podkościelny, niegdysiejszy bogacz, którego majątek skapiał jak gromnica, rozlazł się, jakby był uciułany z wszy, gdy mu kartacz urwał nogę na cesarskiej wojnie, a żona, młoda jeszcze i pieszczotom chętna, przepędziła go z domu na żebry.<br> <page nr=47><br> Odtąd śniło mi się po nocach, że jadę na tym kole w kraje nieznane, gdzie na drzewach rosną szewrowe trzewiki, cajgowe ubrania, witosowskie koszule, całe naręcza kiełbas