suszarnię. Powiesili kilka sznurków i suszą swoją czarną bieliznę...<br>Ty w nic nie wierzysz, na nic się nie zgadzasz, każdą prawdę próbujesz podważyć. I do tego niezdrowe ambicje, chory mój. Ale chyba Cię rozumiem. Chcesz być sam, może całe życie... Byłabym zdolna do tego, wiem, że stać mnie na takie uczucie, chociaż to bez sensu... ale być normalną żoną, kochającą matką, tak bez końca? <br>Nie staraj się tego zrozumieć. Piszesz, że bardzo mnie potrzebujesz. Ja też. Ale co ja bym tam robiła przy Tobie? Gdzie tak naprawdę jest moje miejsce? Kiepski masz ten swój sens, skoro go nieustannie tracisz. A ja