dwa, pięćdziesiąt cztery... tak, pięćdziesiąt cztery... ja z nim nie robiłem dzisiaj. Julek... jego będzie podejrzewał. Najważniejsze: zimna krew i spokój... Było pięćdziesiąt cztery, pięćdziesiąt sześć, pięćdziesiąt..." - Romek!<br>Drgnął i spojrzał w stronę sali. W drzwiach stał Adaś, pochylony do przodu, wsparty jedną ręką na klamce.<br>- Co chcesz!? - zapytał Romek udając, że jest zły, iż mu przeszkadzają w pracy.<br>- Pan Fornalski cię woła. - Po co?<br>- Nie wiem, wszystkich nas woła.<br>Aaa... wszystkich - to pocieszające." Spojrzał na wskazujący palec, którym zaznaczył pięćdziesiąty szósty talerz, ale pomyślał, że nie warto robić znaków, i powoli ruszył na salę.<br>Przy bufecie stali w nierównym szeregu