Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
zażenowana łzami, które cisnęły się spod powiek.
Gdy wyszli na podwórko, było zupełnie ciemno. Spojrzeli
na Tatry, które już gdzieniegdzie w wyższych partiach bieliły
się śniegiem.
Wędrowali z ojczystego kraju na obczyznę. Czy wrócą?
Któż to mógł przewidzieć? Na razie uważali się za szczęśliwców.
Gdy inni poszli do niewoli, im udało się ukryć.
Szli Doliną Strążyską w górę, Staszek nadawał tempo. Po
paru godzinach byli na Czerwonych Wierchach. Śnieg tu już
leżał grubą warstwą, brnęli teraz z trudem, Co jakiś czas
przystawali, posilali się ze Staszkowego plecaka i znowu
w drogę. Obaj mężczyźni pochodzili z Tarnowa. Byli czołgistami.
Koło godziny czternastej
zażenowana łzami, które cisnęły się spod powiek.<br> Gdy wyszli na podwórko, było zupełnie ciemno. Spojrzeli<br>na Tatry, które już gdzieniegdzie w wyższych partiach bieliły<br>się śniegiem.<br> Wędrowali z ojczystego kraju na obczyznę. Czy wrócą?<br>Któż to mógł przewidzieć? Na razie uważali się za szczęśliwców.<br>Gdy inni poszli do niewoli, im udało się ukryć.<br> Szli Doliną Strążyską w górę, Staszek nadawał tempo. Po<br>paru godzinach byli na Czerwonych Wierchach. Śnieg tu już<br>leżał grubą warstwą, brnęli teraz z trudem, Co jakiś czas<br>przystawali, posilali się ze Staszkowego plecaka i znowu<br>w drogę. Obaj mężczyźni pochodzili z Tarnowa. Byli czołgistami.<br> Koło godziny czternastej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego