zakołysał hakiem od suwnicy, szukając części zamiennych, trudniejszych do wydostania niż ryby. Tam też doszło pierwszy raz do zbliżenia, jeśli za zbliżenie uznać zajęcie miejsca przy Annie. - Czy wolne? - zapytałem. - Nie - powiedziała - przecież zarezerwowane dla nas. Pamiętam, że inne pragnienia gasiliśmy zsiadłym mlekiem, dostarczanym za darmo przez mleczarnię, której nie udało się sprzedać słodkiego, w litrowych przezroczystych butelkach, z kapslem wybrzuszonym od fermentacji, z serwatką podmywającą brzegi śmietany. Majster szykanował nas umiarkowanie. Kiedy kurz od zamiatania utrzymywał się zbyt długo w powietrzu - naprawiany wagon wyłaniał się z niego, jakby wypadł z torów na trakt polny, pylisty - wtedy majster brał po prostu