nic innego, jak polecić portierowi, żeby wyrzucił dziadka za drzwi. Pewnie by się na tym nie skończyło, ale NKWD miało właśnie na rozkładzie nauczycieli szkół średnich i nie chciało sobie psuć harmonogramu.<br><br>Rok później zaczęto dziadka szukać, ale, po pierwsze, przeniósł się na drugą stronę ulicy, po drugie, wprowadzono nową, udoskonaloną numerację i nie tylko listonosz, ale sam diabeł (który musiał posiadać dobre kontakty robocze z NKWD) nie mógł się w tym rozeznać. Zapisano w papierach, że podejrzany uciekł, najsumienniej go poszukiwano, aż wreszcie znaleziono dokładnie w dniu pogrzebu dziadka Antoniego na Rossie.<br><br>Delegacja NKWD jak najsumienniej pilnowała spuszczenia trumny do