się ona przedstawiała bezpośrednio po twoim przyjeździe.<br>Zwykle wesoły, żartobliwy, serdeczny ze mną nawet do przesady, Campilli był dzisiaj wyraźnie nieswój. Nerwowy, sztywny. Siedzieliśmy u niego w kancelarii, on o krok od szafki z alkoholami, do której nie sięgał swoim zwyczajem. Myślałem, że po prostu, obdarzony naturą tak uczynną i ugrzecznioną, czuje się głupio, że mi wymawia gościnę, i z tego powodu uważa za taktowniejsze trzymać na wodzy wszystkie swoje uśmiechy i uprzejmości, bojąc się, by w tej sytuacji nie zabrzmiały fałszywie. Ale w pewnej chwili zrozumiałem, że czuje się ze mną skrępowany z jeszcze innych powodów. Zapewnił mnie przy analizie