Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
cudowna jesień... wzięło
ich.

I roześmiał się.

- Wyglądacie, jakbyście spadli z gwiazd.

Zaś ciotka Dydaktyka uniosła tajemniczo palce w górę.

- Mam dla was niespodziankę - rzekła.

- No?

- No co?

- Ciooociu!

- Ciotuuniuuu! - zaczęli się wdzięczyć.

Ciotka robiła jeszcze miny, jeszcze dawała się prosić, gdy na werandę
wszedł ktoś znajomy: jak zwykle uśmiechnięty, ugrzeczniony i nie
ogolony. Lokator z Pierwszego Piętra.

- Dobry wieczór miłym państwu - powiedział. - A więc
jedziemy? Mój Kapitanik czeka.

- Kapitan?! - wrzasnęli Ika z Groszkiem wybiegając na
rynek.

Tak - to był Kapitan. Stał spokojny, milczący,
zakurzony i pięknie wyremontowany tuż koło studni. I czekał.

Niespodzianka zaś polegała na tym, że Lokator ofiarował
cudowna jesień... wzięło <br>ich.<br><br>I roześmiał się.<br><br>- Wyglądacie, jakbyście spadli z gwiazd.<br><br>Zaś ciotka Dydaktyka uniosła tajemniczo palce w górę.<br><br>- Mam dla was niespodziankę - rzekła.<br><br>- No?<br><br>- No co?<br><br>- Ciooociu!<br><br>- Ciotuuniuuu! - zaczęli się wdzięczyć.<br><br>Ciotka robiła jeszcze miny, jeszcze dawała się prosić, gdy na werandę <br>wszedł ktoś znajomy: jak zwykle uśmiechnięty, ugrzeczniony i nie <br>ogolony. Lokator z Pierwszego Piętra.<br><br>- Dobry wieczór miłym państwu - powiedział. - A więc <br>jedziemy? Mój Kapitanik czeka.<br><br>- Kapitan?! - wrzasnęli Ika z Groszkiem wybiegając na <br>rynek.<br><br>Tak - to był Kapitan. Stał spokojny, milczący, <br>zakurzony i pięknie wyremontowany tuż koło studni. I czekał.<br><br>Niespodzianka zaś polegała na tym, że Lokator ofiarował
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego