sędziów przesłuchiwał 12-latkę molestowaną seksualnie. Zeznawała na ponurej sali sądowej. Sędzia kazał jej stać. Uparł się, że sam będzie zadawał pytania. Psycholog, który mógł mu w tym pomóc, był bezradny. Dziewczynka powtarzała, że chce, by była przy niej mama. Sędzia był przeciwny. Zagroził, że jeśli dziecko nie zacznie zeznawać, ukarze matkę karą pieniężną. Ten pomysł był oczywistym absurdem i chciejstwem niedouczonego prawnika. Ale sędzia pokazał, jak niewiele trzeba, żeby skrzywdzić dziecko drugi raz - przed sądem. <br><br>Przekonała się o tym także Bożena Z. z Warszawy. Jej były mąż, przez lata pracownik służb MSWiA, odsiaduje wyrok za kontakty seksualne ze swoją pasierbicą