Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
ręką, zostawiał na żelazie naskórek. Wszyscy mieli twarze ogorzałe, sczerniałe od wiatru i mrozu, wargi spierzchnięte i popękane. A mróz trzymał trzydziestostopniowy, sierdzisty. Nawet kiedy osiągał czterdzieści stopni, naczelnik nie zgadzał się na przerwanie pracy. "Wojna się nie skończyła" - mówił. Wiadomości z frontu były ponure, choć liczono, że zima Niemców ukatrupi. Tymczasem trwała zażarta bitwa o Moskwę. Ale te wielkie napięcia i rozpacz, krew, pot i łzy były daleko od Kazachstanu, jakby w innym świecie. Po śnieżnych przestrzeniach stepu wiatr toczył koliste burzany, zwane z ukraińska perekotypolem. Jurek i Mariuszek chwytali je, bo ich zeschłe gałązki nadawały się na podpałkę. Najsmutniejsze
ręką, zostawiał na żelazie naskórek. Wszyscy mieli twarze ogorzałe, sczerniałe od wiatru i mrozu, wargi spierzchnięte i popękane. A mróz trzymał trzydziestostopniowy, sierdzisty. Nawet kiedy osiągał czterdzieści stopni, naczelnik nie zgadzał się na przerwanie pracy. "Wojna się nie skończyła" - mówił. Wiadomości z frontu były ponure, choć liczono, że zima Niemców ukatrupi. Tymczasem trwała zażarta bitwa o Moskwę. Ale te wielkie napięcia i rozpacz, krew, pot i łzy były daleko od Kazachstanu, jakby w innym świecie. Po śnieżnych przestrzeniach stepu wiatr toczył koliste burzany, zwane z ukraińska <orig>perekotypolem</>. Jurek i Mariuszek chwytali je, bo ich zeschłe gałązki nadawały się na podpałkę. Najsmutniejsze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego