w tej sztuce - błazeńskie i okrutne gesty Regimentarza, lichoś Leona, nie ukrywaną dwuznaczność Gruszczyńskiego, któremu nie starczyło ochoty, by stanąć pod Barem, za to bierze rekompensatę na głowach ukraińskich chłopów, a wreszcie przecież rozczulającą głupotę Salomei, która błyskawicznie zapomina o rzezi całej swojej rodziny, by rzucić się w ramiona możnego ukochanego. <br>Słowacki patrzy na to wszystko ze zgrozą. Zgrozą, opartą na rozumieniu historii, a nie ciemnym oparem mistyki wieje też ze sceny Teatru Narodowego, gdzie pięknie, czytelnie i mądrze wykłada się ten straszy sen polskiej panienki, sen, z którego nikt w tej sztuce naprawdę się nie obudził. <br>Przedstawienie to jako fakt