Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
po stłoczonych dokoła ludziach, potem popatrzyła na tłum zapełniający chodnik, na kasztany naświetlone słońcem.
- Co? - spytał.
- Wiesz, chwilami wydaje mi się to wszystko nierealne... - Ludzie?
- Nie, cały dzień. A chwilami aż zanadto realne. - Znowu?
- Widzisz, jaka jestem...
- A powiedz - oparł szeroko łokcie o stolik - nie było dobrze?
- Za dobrze.
I ukradkiem zerknęła na zegarek. Dostrzegł to. - Masz czas.
- Nie tak wiele. Muszę jeszcze zajść do domu przebrać się. - Odprowadzę cię. Tak?
Skinęła głową.
- Ale do baru nie przychodź. - Nie chcesz? Dlaczego?
- Nie. Wolę cię tam nie widzieć. Zjedz gdzie indziej kolację, dobrze?
- Ale przyjdziesz później? - spytał z niepokojem.
Przez twarz jej
po stłoczonych dokoła ludziach, potem popatrzyła na tłum zapełniający chodnik, na kasztany naświetlone słońcem.<br>- Co? - spytał.<br>- Wiesz, chwilami wydaje mi się to wszystko nierealne... - Ludzie?<br>&lt;page nr=239&gt; - Nie, cały dzień. A chwilami aż zanadto realne. - Znowu?<br>- Widzisz, jaka jestem...<br>- A powiedz - oparł szeroko łokcie o stolik - nie było dobrze?<br>- Za dobrze.<br>I ukradkiem zerknęła na zegarek. Dostrzegł to. - Masz czas.<br>- Nie tak wiele. Muszę jeszcze zajść do domu przebrać się. - Odprowadzę cię. Tak?<br>Skinęła głową.<br>- Ale do baru nie przychodź. - Nie chcesz? Dlaczego?<br>- Nie. Wolę cię tam nie widzieć. Zjedz gdzie indziej kolację, dobrze?<br>- Ale przyjdziesz później? - spytał z niepokojem.<br>Przez twarz jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego