do kraju. Ale nie dowlókł się już w Pieniny; na próżno czekały go tam złotodajne pieczary, krwią zabitych ofiar poznaczone. Legł zmożony chorobą, a bardziej jeszcze walką wewnętrzną. Ubogi domek rolnika dał mu przytułek. Zdradził swoich dla mienia. Za jego pieniądze, za złoto, z gór polskich wydarte, na polskie karki ukują miecze i może po nitce dojdą do kłębka, zabiorą skarby, pozostałe w Pieninach. <br>Piotr Wydżga odkrył miejscowemu staroście tajemnicę złotodajnych kopalni, uczył, jak je odszukać mają, ale szatan, któremu duszę zaprzedał, zmylił wskazówki. Zbrodnia nie mogła przynieść pożytku, bo przekleństwem złego jest, że jedno złe drugie za sobą sprowadza. <br><br><au>ZOFIA