Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
o to, żeby żonie wreszcie wywietrzało z głowy tercjarstwo.
Kapelusz.
Filcowy kapelusz.
A raczej dwa filcowe kapelusze.
Codzienny i świąteczny.
Znoszący do domu co żywe, co się tylko urodziło, służący do pojenia bydła, do rozżagwiania ognia, kłaniający się wszystkim noszącym jedynie kapelusz świąteczny, żeby obronić to, co się co tylko ulęgło, co zostało przyniesione z pola, z łąłki, z lasu.
Nie wdzieję ich nigdy.
Nie pokłonię się nimi nikomu.
Nawet sobie, gdy jestem sam, gdy jest zgaszone światło, gdy i lustro nie patrzy na mnie jedną z sześciu iskierek utajonych w moich obydwóch źrenicach.
Kapelusz.
Filcowy kapelusz.
Bez niego nie widać
o to, żeby żonie wreszcie wywietrzało z głowy tercjarstwo.<br> Kapelusz.<br> Filcowy kapelusz.<br> A raczej dwa filcowe kapelusze.<br> Codzienny i świąteczny.<br> Znoszący do domu co żywe, co się tylko urodziło, służący do pojenia bydła, do rozżagwiania ognia, kłaniający się wszystkim noszącym jedynie kapelusz świąteczny, żeby obronić to, co się co tylko ulęgło, co zostało przyniesione z pola, z łąłki, z lasu.<br> Nie wdzieję ich nigdy.<br> Nie pokłonię się nimi nikomu.<br> Nawet sobie, gdy jestem sam, gdy jest zgaszone światło, gdy i lustro nie patrzy na mnie jedną z sześciu iskierek utajonych w moich obydwóch źrenicach.<br> Kapelusz.<br> Filcowy kapelusz.<br> Bez niego nie widać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego