pusto i czczo, cicho i czysto - i gdy odchodziłem, zdawało mi się, że nie sam idę, ale z sobą tuż przy mnie (...) szedł ktoś identyczny i tożsamy, mój - we mnie, mój ze mną i nie było między nami miłości, nienawiści (...) żadnego uczucia ani żadnego mechanizmu, nic, nic, nic... Na setny ułamek sekundy"</> (F 176-177). Jakież to dziwne słowa! I jak rzadko przypominane, komentowane... A przecież - kto wie? - skrywać mogą sekret - jeden z sekretów - Ferdydurke!<br>Cóż za doświadczenie opisuje tutaj Gombrowicz? Chyba doświadczenie wolności. Zgoda, że szczególne, bo całkowicie negatywne. Jest pusty i żaden, nikt i nic na(d) nim nie