Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
ręką jakieś znaki. Jewdokia zatrzymała konia. Polina szła w naszą stronę wołając:

- Eleonoro Karłowna, przyjdę zaraz po obiedzie! Opowiem coś bardzo ważnego! Sensacja!

I nie oglądając się pobiegła z powrotem, jak gdyby chciała uniknąć przedwczesnych pytań.

Zanim zdążyliśmy dojechać do domu, lunął deszcz.

Ojciec wrócił z warsztatów, zjedliśmy obiad, a ulewa nie ustawała. Na próżno siedziałem przy oknie i wyglądałem Poliny. Wreszcie zniecierpliwiony zabrałem się do swojej laubzegi. Piłowaniu wtórował stukot maszyny do szycia: matka obrębiała prześcieradła. Ojcu te hałasy nie przeszkadzały. Odbywał swą poobiednią drzemkę z lekka pochrapując.

Ściemniało się i Tekla zapaliła wiszącą lampę, poczekała, aż szkło się nieco
ręką jakieś znaki. Jewdokia zatrzymała konia. Polina szła w naszą stronę wołając:<br><br>- Eleonoro Karłowna, przyjdę zaraz po obiedzie! Opowiem coś bardzo ważnego! Sensacja!<br><br>I nie oglądając się pobiegła z powrotem, jak gdyby chciała uniknąć przedwczesnych pytań.<br><br>Zanim zdążyliśmy dojechać do domu, lunął deszcz.<br><br>Ojciec wrócił z warsztatów, zjedliśmy obiad, a ulewa nie ustawała. Na próżno siedziałem przy oknie i wyglądałem Poliny. Wreszcie zniecierpliwiony zabrałem się do swojej laubzegi. Piłowaniu wtórował stukot maszyny do szycia: matka obrębiała prześcieradła. Ojcu te hałasy nie przeszkadzały. Odbywał swą poobiednią drzemkę z lekka pochrapując.<br><br>Ściemniało się i Tekla zapaliła wiszącą lampę, poczekała, aż szkło się nieco
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego