konnej. Szwagier nie znał jedynego przesądu ojca. Uważał ony hortensje za kwiaty przynoszące nieszczęście. Kiedy, pamiętam, ktoś ze znajomych, nieświadom tego przesądu, przysłał rodzicom kosz hortensji, ojciec nie wpuścił chłopaka z kwiatami do przedpokoju. W przededniu pogrzebu szwagrowi powierzona została misja załatwienia kwiatów. I oto, wchodząc do salonu by pożegnać ułożonego tam, ubranego już do trumny ojca, zobaczyłem, że sofa na której leżał, tonie w hortensjach. Ustawione w koszach, zwielokrotnione odbiciem w wielkim ściennym lustrze, otaczały ojca kwiaty, których tak się lękał za życia.<br> Przed przyjazdem samochodu pogrzebowego po trumnę z ciałem, by odwieźć ją do kaplicy cmentarnej, macocha wysłała mnie