Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
nawet, co to takiego i skąd się wzięło, podobał mi się teraz Diego, kiedy tak jechał, smutny jakiś, kamienny, i pomyślałam, że go kocham, chyba już na pewno, i że może zrobię to, czego chciał, gdzieś tu w górach, i niech mnie zabiera do Francji, przecież uciekłam z klasztoru, i umawialiśmy się przedtem, taki grzech, ale pewno zbrobię to - myślałam. Koło południa zatem, gdy dotarliśmy do szerokiej przełęczy, skąd zobaczyliśmy murowankę pasterską nie opodal na polanie, i gdy Diego napomknął, że trzeba dać wytchnienie osłom i że może dostaniemy u tych pasterzy świeżego mleka, poprosiłam, żeby mnie jeszcze tam nie prowadził
nawet, co to takiego i skąd się wzięło, podobał mi się teraz Diego, kiedy tak jechał, smutny jakiś, kamienny, i pomyślałam, że go kocham, chyba już na pewno, i że może zrobię to, czego chciał, gdzieś tu w górach, i niech mnie zabiera do Francji, przecież uciekłam z klasztoru, i umawialiśmy się przedtem, taki grzech, ale pewno zbrobię to - myślałam. Koło południa zatem, gdy dotarliśmy <page nr=11> do szerokiej przełęczy, skąd zobaczyliśmy murowankę pasterską nie opodal na polanie, i gdy Diego napomknął, że trzeba dać wytchnienie osłom i że może dostaniemy u tych pasterzy świeżego mleka, poprosiłam, żeby mnie jeszcze tam nie prowadził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego