Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
żart, czy mogłem powiedzieć, że sam sobie się nie podobam? - odparł słabym głosem Jassmont.
Fotograf zapalczywie szarpnął trójkącik bródki, łatwo odgadnąć, że to jego tik, w tym miejscu nie było ani jednego czarnego włosa. Gest był jednocześnie chciwy i drapieżny. - A passe-partout jakie pan wybiera, klasyczne czarne czy palona umbra?
Jassmont zawahał się, uśmiechnął w myśli - jego upodobaniom najbardziej odpowiadałoby białe.
- Nie ma pan szarego?
- Szarego? Niestety, nie dysponuję, pan wybaczy, wojna. - Musiał odkręcił, nie patrząc na Jassmonta, nakrętkę wiecznego pióra. Pochylony nad okrągłym stolikiem, szykował się do notowania, w tym położeniu objawił początki łysiny. W szkolnym kajecie z emblematem
żart, czy mogłem powiedzieć, że sam sobie się nie podobam? - odparł słabym głosem Jassmont.<br>Fotograf zapalczywie szarpnął trójkącik bródki, łatwo odgadnąć, że to jego tik, w tym miejscu nie było ani jednego czarnego włosa. Gest był jednocześnie chciwy i drapieżny. - A passe-partout jakie pan wybiera, klasyczne czarne czy palona umbra?<br>Jassmont zawahał się, uśmiechnął w myśli - jego upodobaniom najbardziej odpowiadałoby białe.<br>- Nie ma pan szarego?<br>- Szarego? Niestety, nie dysponuję, pan wybaczy, wojna. - Musiał odkręcił, nie patrząc na Jassmonta, nakrętkę wiecznego pióra. Pochylony nad okrągłym stolikiem, szykował się do notowania, w tym położeniu objawił początki łysiny. W szkolnym kajecie z emblematem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego