Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
z dyżuru o dziesiątej rano. To była wyjątkowo ciężka noc. Ledwo wdrapałam się po schodach. Padłam dosłownie tak, jak stałam, buty zsuwałam, już leżąc, zapadając się w ruchome piaski pościeli, tracąc dech. Ostatkiem sił rozpięłam spodnie. Nie udało mi się ich zdjąć dalej niż do kolan. Powierzgałam chwilę, ale nie umiałam się od nich uwolnić. Zasnęłam.
Obudził mnie telefon. Przeklęta komórka! Nigdy nie wiem, gdzie ja mam. Piszczy jak opętana.
W torebce? Nie, nie w torebce, gdzieś pod torebka. Ręce sztywne, niezgrabne, w głowie szumi. Może w kurtce? Lewa kieszeń, prawa kieszeń, nie ma. Dalej piszczy. Gdzieś na fotelu. Nieprzytomna jestem
z dyżuru o dziesiątej rano. To była wyjątkowo ciężka noc. Ledwo wdrapałam się po schodach. Padłam dosłownie tak, jak stałam, buty zsuwałam, już leżąc, zapadając się w ruchome piaski pościeli, tracąc dech. Ostatkiem sił rozpięłam spodnie. Nie udało mi się ich zdjąć dalej niż do kolan. Powierzgałam chwilę, ale nie umiałam się od nich uwolnić. Zasnęłam.<br>Obudził mnie telefon. Przeklęta komórka! Nigdy nie wiem, gdzie ja mam. Piszczy jak opętana. <br>&lt;page nr=127&gt; W torebce? Nie, nie w torebce, gdzieś pod torebka. Ręce sztywne, niezgrabne, w głowie szumi. Może w kurtce? Lewa kieszeń, prawa kieszeń, nie ma. Dalej piszczy. Gdzieś na fotelu. Nieprzytomna jestem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego