mu będą chwały. Strzeż... - To mówiąc skłonił się i odszedł. <br><br>Mirosława, obudziwszy się rano, pomyślała, że wszystko to było snem, lecz wkrótce ujrzała pozostawione na kominku prezenty. Nie zastanawiając się wiele, włożyła pierścień na palec, a podpłomyk i czarkę schowała w skarbcu mieszczącym się w kamiennej baszcie. Po wielu latach, umierając, przekazała pierścień i pozostałe dary najstarszemu synowi. I rzeczywiście ród Gniewosława był mężny i bogaty, zwycięski w bojach. <br><br>Lecz zdarzyło się kiedyś, że jeden z potomków księcia przywiózł sobie żonę z obcego kraju. Nie podobał się jej pierścień starej roboty. Nosiła go tylko przy mężu, bojąc się jego gniewu. Ledwo