Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
nie mogło spłukać. Uśmiechnięci ludzie, w szortach, w kostiumach, panienki w sukienkach w kwiatki, wszyscy pachnący, weseli, szli koło mnie tam i z powrotem, na molo i do miasta, szli, rozmawiali, cieszyli się życiem, a ja tam siedziałam i śmierdziałam, jak jakiś śmieć.
Zrobiło się ciepło, więc poszłam nad morze, umyłam się jak zwykle, przebrałam w tę moja kieckę i poszłam, gdzie trzeba. Był tam taki jeden bydlak, mówili na niego "Czarny" i faktycznie był czarny, opalony jak smoła, chociaż dopiero był czerwiec, taki wulgarny wieprz, widać, że w każdym gnoju łapska maczał. Spodobałam mu się, takie cycki to kapitał, ale
nie mogło spłukać. Uśmiechnięci ludzie, w szortach, w kostiumach, panienki w sukienkach w kwiatki, wszyscy pachnący, weseli, szli koło mnie tam i z powrotem, na molo i do miasta, szli, rozmawiali, cieszyli się życiem, a ja tam siedziałam i śmierdziałam, jak jakiś śmieć.<br>Zrobiło się ciepło, więc poszłam nad morze, umyłam się jak zwykle, przebrałam w tę moja kieckę i poszłam, gdzie trzeba. Był tam taki jeden bydlak, mówili na niego "Czarny" i faktycznie był czarny, opalony jak smoła, chociaż dopiero był czerwiec, taki wulgarny wieprz, widać, że w każdym gnoju łapska maczał. Spodobałam mu się, takie cycki to kapitał, ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego