kilku wpływowych kandaharskich mułłów, których autorytet i głosy przeważyły szalę. <br>- Tłumaczyłem im, że Omar może i jest prostym człowiekiem, ale niewielu dorównuje mu odwagą, skromnością i uczciwością. Był jak pustelnik. Władza, majątek, wszelkie sprawy doczesne zdawały się go w ogóle nie zajmować - wspominał mułła Chaksar. <br>Poznałem go dopiero wtedy, gdy umykając przed nacierającymi wrogami, talibowie w panice porzucili Kabul, a on sam zdecydował się zdradzić Omara, pozostać w mieście i przejść do nieprzyjacielskiego obozu. W afgańskiej stolicy rządzonej przez nowych władców był trochę honorowym gościem, chętnie pokazywanym cudzoziemcom, a trochę więźniem, nieustannie pilnowanym przez mudżahedinów. Chaksar wciąż dumnie nosił długą brodę