Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
uczesała w dziewczęcą fryzurkę z grzywką, potem przyczerniła mi węglem brwi, pociągnęła szminką wargi, a w końcu podała mi lusterko: przyjrzałam się i klasnęłam w dłonie - byłam naprawdę podobna do mamy z tej dawnej fotografii, jeszcze z Drohobycza,
a za oknami naszego panińskiego domu znużone lato pławiło się leniwie w upale, ściany pociły się żywicą, mama starła mi szminkę z ust i pocałowała mnie uchylonymi wargami, poczułem jej oddech, zapach jej skóry, smak jej śliny, i przyszło mi na myśl, że może to być pożegnanie, tak jak przed rokiem rozstanie zapowiadał ostatni pocałunek niezapomnianej Sary,
obie mnie wyprzedziły, nie nadążyłem za
uczesała w dziewczęcą fryzurkę z grzywką, potem przyczerniła mi węglem brwi, pociągnęła szminką wargi, a w końcu podała mi lusterko: przyjrzałam się i klasnęłam w dłonie - byłam naprawdę podobna do mamy z tej dawnej fotografii, jeszcze z Drohobycza,<br>a za oknami naszego panińskiego domu znużone lato pławiło się leniwie w upale, ściany pociły się żywicą, mama starła mi szminkę z ust i pocałowała mnie uchylonymi wargami, poczułem jej oddech, zapach jej skóry, smak jej śliny, i przyszło mi na myśl, że może to być pożegnanie, tak jak przed rokiem rozstanie zapowiadał ostatni pocałunek niezapomnianej Sary,<br>obie mnie wyprzedziły, nie nadążyłem za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego