Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
w przeczuciu nieskończonego, i oszołomiony tym odkryciem wśliznąłem się niepostrzeżenie do naszej przestronnej sypialni z dwoma szeregami łóżek, i po chwili leżałem już pod siatką moskitiery, i nim usnąłem, powtarzałem w myślach słowa pieśni:

Obmyj sprośności win nieczyste,
Jezu Chryste,
amen...

a za murem osioł wciąż jeszcze rżał tęsknie, bo upragniona klacz nie nadchodziła, ja zaś już wkrótce stałem się mimo woli świadkiem innej procesji i jakże odmiennych uniesień...
Spotkanie
Stałem wtulony w płytką wnękę bramy, czując plecami szorstką nierówność glinianej ściany, i pragnąłem wtopić się w nią, stać się niewidoczny dla tych, którzy nadchodzili, wypełniając całą szerokość ulicy, półnadzy, smagający
w przeczuciu nieskończonego, i oszołomiony tym odkryciem wśliznąłem się niepostrzeżenie do naszej przestronnej sypialni z dwoma szeregami łóżek, i po chwili leżałem już pod siatką moskitiery, i nim usnąłem, powtarzałem w myślach słowa pieśni:<br><br>Obmyj sprośności win nieczyste,<br>Jezu Chryste,<br>amen...<br><br>a za murem osioł wciąż jeszcze rżał tęsknie, bo upragniona klacz nie nadchodziła, ja zaś już wkrótce stałem się mimo woli świadkiem innej procesji i jakże odmiennych uniesień...<br>Spotkanie<br>Stałem wtulony w płytką wnękę bramy, czując plecami szorstką nierówność glinianej ściany, i pragnąłem wtopić się w nią, stać się niewidoczny dla tych, którzy nadchodzili, wypełniając całą szerokość ulicy, półnadzy, smagający
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego