swego późniejszego życia, wielokrotnie wspominając tę chwilę, zawsze był zdania, iż owo krzesło podsunęła mu ręka Opatrzności.<br>- Jedenasta czterdzieści trzy - powiedziała wdzięcznie zegarynka. Nie rozumiejąc tej dziwnej informacji, Lesio nadal siedział ze słuchawką przy uchu, wyzuty z jakichkolwiek uczuć i myśli.<br>- Jedenasta czterdzieści cztery - powiedziała zegarynka wciąż z tym samym uprzejmym wdziękiem.<br>Dopiero po ponownym ogłoszeniu jedenastej czterdzieści cztery Lesiowi zrobiło się słabo. W głowie załupało go intensywniej, a równocześnie dostał bicia serca. Gdyby to była dwunasta czterdzieści cztery, albo chociaż dwunasta zero jeden, miałby przynajmniej pewność, że już wszystko przepadło, wszystko stracone, nic już nie zdoła zrobić i automatycznie byłby