Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Miejsce dla kpiarzy
Rok powstania: 1967
i nie za mało;
Zanadto nie przejmował się, nie denerwował się,
Bo na każdym kroku asekurował się.
W południe pił herbatkę, skromnie posilał się,
Do niczego nie mieszał się i nie wychylał się.
Toteż w urzędzie każdy śmiało mógł orzec,
Że Pyzio to po prostu urzędnik-wzorzec.

Gdy dyrektor z uroczą swą sekretarką
Samochodem służbowym zapychał szparko,
Nasz Pyzio, jak to zwykle robią lizusi,
Uśmiechał się i mówił: "Dyrektor musi."

Gdy dyrektor ze swoim zastępcą razem
Był od wczesnego ranka w biurze pod gazem,
Nasz Pyzio spuszczał oczy, miał minę trusi,
Uśmiechał się i mówił: "Dyrektor musi."

Gdy dyrektor w kieszeni
i nie za mało;<br>Zanadto nie przejmował się, nie denerwował się,<br>Bo na każdym kroku asekurował się.<br>W południe pił herbatkę, skromnie posilał się,<br>Do niczego nie mieszał się i nie wychylał się.<br>Toteż w urzędzie każdy śmiało mógł orzec,<br>Że Pyzio to po prostu urzędnik-wzorzec.<br><br>Gdy dyrektor z uroczą swą sekretarką<br>Samochodem służbowym zapychał szparko,<br>Nasz Pyzio, jak to zwykle robią lizusi,<br>Uśmiechał się i mówił: "Dyrektor musi."<br><br>Gdy dyrektor ze swoim zastępcą razem<br>Był od wczesnego ranka w biurze pod gazem,<br>Nasz Pyzio spuszczał oczy, miał minę trusi,<br>Uśmiechał się i mówił: "Dyrektor musi."<br><br>Gdy dyrektor w kieszeni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego