i ciekawie. Spośród Doronowych ludzi nikt nie umiał przegadać Salota. Pewnego razu Liść widział nawet, jak niewolnik odszczekuje się <orig>banowym</> wojownikom, a robił to z takim kunsztem, że ci dwaj, zamiast go stłuc i skopać, odeszli, na dodatek Salota przepraszając. Tym większą przyjemność miał Doron, gdy od czasu do czasu usadzał niewolnika jednym, dwoma słowami. Sługa czuł respekt do swego pana i Liść wyczuwał w tym coś więcej od należnego mu posłuszeństwa. W ogóle niewolnicy darzyli Dorona głębokim uczuciem, wiedział o tym. Traktował ich inaczej niż większość wolnych swoje sługi. Może dlatego, że nie musiał skąpić - wyrywać ziemi każdego ziarna, każdego