na co patrzeć: ręce służyły babci Jedwabińskiej do dodatkowego akcentowania tego, co chciała powiedzieć w sposób dobitny.<br>Śmiała się chętnie i serdecznie, plaskając jedną dłonią o drugą, a kiedy powiedział, że musi już iść, by nie przegapić odjazdu pana Piotrusia - miał sposobność stwierdzić, jak mocny i miły zarazem jest jej uścisk.<br>- Do widzenia i dziękuję - powiedział, kłaniając się grzecznie i całując ją w rękę. - Naprawdę... cieszę się, że mogłem panią poznać. No i ten smalec był po prostu pyszny.<br>A ona wtedy uśmiechnęła się od ucha do ucha i powiedziała:<br>- Oj, synuś, synuś, ty mały miglancu... Przyjedź znowu kiedyś, dobrze?<br>- Ja