Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
pełne jadła.
Potrzebował jeszcze dobrych krzemieni i trochę suszonego próchna. Chętnie też zabrałby łuk, jakiś nóż i toporek. Ale te rzeczy znajdowały się w domu, do którego wolał nie wchodzić. Oprócz głuchego dziadka Ashana spały tam zapewne dzieci, może któryś z niewolników.
Tak bardzo chciał ich zobaczyć, usłyszeć ich głosy, uścisnąć. Jednak wolał się nie pokazywać, tak było lepiej i dla niego, i dla dzieciaków. Chwilę jeszcze rozglądał się po komorze, w końcu sięgnął po tasak, niezbyt może poręczny do walki czy oprawiania zwierzyny, ale zawsze lepszy niźli gołe ręce. Wziął też krzemienną motykę, na dobrym, grubym trzonku. Tym już można
pełne jadła.<br>Potrzebował jeszcze dobrych krzemieni i trochę suszonego próchna. Chętnie też zabrałby łuk, jakiś nóż i toporek. Ale te rzeczy znajdowały się w domu, do którego wolał nie wchodzić. Oprócz głuchego dziadka Ashana spały tam zapewne dzieci, może któryś z niewolników.<br>Tak bardzo chciał ich zobaczyć, usłyszeć ich głosy, uścisnąć. Jednak wolał się nie pokazywać, tak było lepiej i dla niego, i dla dzieciaków. Chwilę jeszcze rozglądał się po komorze, w końcu sięgnął po tasak, niezbyt może poręczny do walki czy oprawiania zwierzyny, ale zawsze lepszy niźli gołe ręce. Wziął też krzemienną motykę, na dobrym, grubym trzonku. Tym już można
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego