jego widok, cóż może być piękniejszego niż on, wracający na obiad do domu. <br><br>Stoi w progu, w jasnym płaszczu, z czarną torbą przewieszoną przez ramię, szczęśliwy, że ma już za sobą codzienny koszmar, z przyjemnością patrzy na Joannę. W tych spodniach wygląda naprawdę nieźle i te pieczone ziemniaki na stole, uśmiecha się i przytula swoją żonę. - Moja żona - szepcze ze zdziwieniem. Nie przywykł jeszcze do tej myśli, w końcu od ślubu minęły ledwie dwa tygodnie. - Moja żona - mówi głośniej i czuje przypływ energii. Ziemniaki jeszcze gorące, nie da się ich jeść, jej oddech na jego twarzy go podnieca, bierze ją na ręce