Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
jak obijają, to to samo.
- Tobie naprawdę śruba pękła. Spadam!
- Sory - Rubin raptownie spokorniał, w jego oczach pojawiła się łagodność. - Rzeczywiście może niepotrzebnie. Przepraszam - przytrzymując Zygmunta za ramię, uśmiechnął się nieśmiało. - Zostańmy jeszcze, Zygi. Już jestem spokojny.
- Co mnie, kurwa, przepraszasz! Rozwaliłeś człowiekowi łeb. Jego przeproś - Zygmunt nie mógł się uspokoić. - Gadaj, co masz gadać, i spadam.
- No dobra, przesadziłem... Na czym stanęliśmy? Aha, starzy spieprzyli wszystko, sami się nie orientują, chcą tylko przetrwać te kilka, kilkanaście lat - my zostaniemy tutaj jeszcze trochę. Dali receptę na ból głowy, gdy serce wysiada... Trzeba nowej ascezy, moralnej dyscypliny, wysiłku - z tego rodzi się
jak obijają, to to samo.<br>- Tobie naprawdę śruba pękła. Spadam!<br>- Sory - Rubin raptownie spokorniał, w jego oczach pojawiła się łagodność. - Rzeczywiście może niepotrzebnie. Przepraszam - przytrzymując Zygmunta za ramię, uśmiechnął się nieśmiało. - Zostańmy jeszcze, Zygi. Już jestem spokojny.<br>- Co mnie, kurwa, przepraszasz! Rozwaliłeś człowiekowi łeb. Jego przeproś - Zygmunt nie mógł się uspokoić. - Gadaj, co masz gadać, i spadam.<br>- No dobra, przesadziłem... Na czym stanęliśmy? Aha, starzy spieprzyli wszystko, sami się nie orientują, chcą tylko przetrwać te kilka, kilkanaście lat - my zostaniemy tutaj jeszcze trochę. Dali receptę na ból głowy, gdy serce wysiada... Trzeba nowej ascezy, moralnej dyscypliny, wysiłku - z tego rodzi się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego