Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
ich czworgiem po moim zakopiańskim komforcie, nie, to nie dla mnie - a przy tym chciałbym trochę pracować, cóż robić, u diabła, wynająć jakąś ciupkę i płacić sześćdziesiąt złotych to też nie interes". Zakłopotany był, co mu nie przeszkadzało patrzeć wesoło na ludzi. Odmówił tragarzowi ruchem głowy, jak gdyby chciał się usprawiedliwić, że stoi tak tutaj z tymi walizkami, schował chustkę do kieszeni, gwiżdżąc cichutko. "Tak, nie ma rady, trzeba pójść do Zygmunta, bo o ciotce nie ma co myśleć, znowu wpadnę ze swoimi płucami".
Chwycił rześko walizki i skręcił w ulicę Chmielną, ale przypomniał sobie, że Zygmunt mieszka na Nowiniarskiej, wsiadł
ich czworgiem po moim zakopiańskim komforcie, nie, to nie dla mnie - a przy tym chciałbym trochę pracować, cóż robić, u diabła, wynająć jakąś ciupkę i płacić sześćdziesiąt złotych to też nie interes". Zakłopotany był, co mu nie przeszkadzało patrzeć wesoło na ludzi. Odmówił tragarzowi ruchem głowy, jak gdyby chciał się usprawiedliwić, że stoi tak tutaj z tymi walizkami, schował chustkę do kieszeni, gwiżdżąc cichutko. "Tak, nie ma rady, trzeba pójść do Zygmunta, bo o ciotce nie ma co myśleć, znowu wpadnę ze swoimi płucami". &lt;page nr=3&gt; <br>Chwycił rześko walizki i skręcił w ulicę Chmielną, ale przypomniał sobie, że Zygmunt mieszka na Nowiniarskiej, wsiadł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego