Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
jadalnię do wyjścia, rzucił w stronę zdziwionej ciotki Anieli:

- Nikt nie ma prawa zamykać mego dziecka na klucz. Nie pozwolę na to...

Tego samego wieczoru zapadło postanowienie, że wyjedziemy po pierwszym do Kijowa, gdzie ojciec założy biuro techniczne. Mieszkanie dla nas miał wynająć Kociubiński.

Matka bez większego przekonania starała się usprawiedliwić ciotkę Anielę i podkreślała szlachetność wuja Benedykta, czemu ojciec zresztą nie zaprzeczał. Uznali jednak oboje, że dalsza wegetacja w Lublinie do niczego dobrego nie doprowadzi.

- W Kijowie jest Polina - powiedziałem nieśmiało. - I panna Kazimiera...

- Tak, tak! - podchwyciła nieoczekiwanie matka. - Jest Polina, są Kociubińscy! Zaprosimy Natalię Gieorgiewnę, żeby do nas przyjechała
jadalnię do wyjścia, rzucił w stronę zdziwionej ciotki Anieli:<br><br>- Nikt nie ma prawa zamykać mego dziecka na klucz. Nie pozwolę na to...<br><br>Tego samego wieczoru zapadło postanowienie, że wyjedziemy po pierwszym do Kijowa, gdzie ojciec założy biuro techniczne. Mieszkanie dla nas miał wynająć Kociubiński.<br><br>Matka bez większego przekonania starała się usprawiedliwić ciotkę Anielę i podkreślała szlachetność wuja Benedykta, czemu ojciec zresztą nie zaprzeczał. Uznali jednak oboje, że dalsza wegetacja w Lublinie do niczego dobrego nie doprowadzi.<br><br>- W Kijowie jest Polina - powiedziałem nieśmiało. - I panna Kazimiera...<br><br>- Tak, tak! - podchwyciła nieoczekiwanie matka. - Jest Polina, są Kociubińscy! Zaprosimy Natalię Gieorgiewnę, żeby do nas przyjechała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego