Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 03
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
niego. Nie komentuje burczenia w jego brzuchu. Chociaż wie doskonale, że to obiadowy bigos. Leży wtulona w niego, rozkoszna jak maliny z cukrem. Jego dłoń ukradkiem wślizguje się pod jej jedwabną bluzeczkę. Ona instynktownie wciąga brzuch, jej również daje się we znaki bigos. Ale co tam...
W godzinie sjesty jesteśmy ustępliwi, nie wymagamy zbyt wiele. Mamy zdrowe podejście do "tych" spraw. Totalny negliż nie jest niezbędny. Wystarczy zdjęcie podkoszulka. I przede wszystkim: bez pośpiechu. Dwa kwadranse głaskania po plecach. Pełna dyspozycyjność. Skończą, nie skończą. Kiedy on włączy telewizor (czeka na mecz Polska-Anglia), jej wcale to nie rozzłości. Pierwszy, delikatny pocałunek
niego. Nie komentuje burczenia w jego brzuchu. Chociaż wie doskonale, że to obiadowy bigos. Leży wtulona w niego, rozkoszna jak maliny z cukrem. Jego dłoń ukradkiem wślizguje się pod jej jedwabną bluzeczkę. Ona instynktownie wciąga brzuch, jej również daje się we znaki bigos. Ale co tam...<br>W godzinie sjesty jesteśmy ustępliwi, nie wymagamy zbyt wiele. Mamy zdrowe podejście do "tych" spraw. Totalny negliż nie jest niezbędny. Wystarczy zdjęcie podkoszulka. I przede wszystkim: bez pośpiechu. Dwa kwadranse głaskania po plecach. Pełna dyspozycyjność. Skończą, nie skończą. Kiedy on włączy telewizor (czeka na mecz Polska-Anglia), jej wcale to nie rozzłości. Pierwszy, delikatny pocałunek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego