stojąc pod strumieniami wody, patrzyłam z podziwem na Felka, i myślałam, że Hamid wcale nie miał racji, mówiąc to, co wtedy po zapasach w Esfahanie oświadczył mi z całą powagą, że były to czcze przechwałki; mój kolega, Polak z krwi i kości, Felek, nomen omen Ogonowski, w niczym Persom nie ustępował, i podeszłam do niego, i powiedziałam mu to, a on uśmiechnął się i spojrzał na moje biodra, a kiedy odwróciłam się tyłem, szepnął z czułością, nie wiadomo dlaczego po persku:<br>- Kun-e hajl haszange,<br>a ja zaczerwieniłam się, jak to dziewczyna, bo przyznał, że mam bardzo ładną dupcię, zawróciłam więc