byli w Dolinie Cichej, gdzie w szałasie<br>urządzili sobie biwak. Na maszynkach spirytusowych zagotowali<br>wodę na herbatę. Zjedli kanapki. Zmęczenie, ból, powodowany<br>spękanymi ustami odbierały im apetyt, ale trzeba<br>było jeść, gdyż bez pożywienia nie uszliby daleko.<br> Od Tomanowej cały czas trzeba było wspinać się w górę,<br>plecaki ciążyły i uwierały. Wreszcie dotarli do Przełęczy<br>Kondrackiej. Potem szli przez Przełęcz Iwanicką, pod Tylkowe<br>Kominy do Doliny Lejowej i przez Biały Potok.<br> Po czterdziestu paru godzinach od opuszczenia schroniska<br>Kertesza dobrnęli do wsi Kościelisko, do przyjaciela<br>Krzeptowskiego, Józefa Słowińskiego. Ten, gdy zobaczył<br>w progu pięciu dryblasów, ledwo powłóczących nogami,<br>oniemiał z wrażenia