Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10 (18)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
Przynajmniej na początku. Myślałam, że to moja wina, może jestem za wysoka albo zbyt pewna siebie, opowiadam zbyt sprośne kawały lub onieśmielam wrażliwe dusze, ale moje redakcyjne koleżanki potwierdziły moje obawy. Rzeczywiście możliwości uwodzicielskie naszych obecnych mężczyzn są malutkie. Malusieńkie. Na palcach jednej ręki dające się wyliczyć.
Najczęściej spotykany sposób uwodzenia to zachwalanie kobiecej urody. Faceci, posługujący się tą jakże oryginalną podrywką, nie grzeszą spostrzegawczością i gotowi są pomylić zielone oczy z brązowymi, ale z pewnością wspomną, że są to oczy jedyne, najpiękniejsze, jakie widział, najgłębsze, jakie widział, najbardziej niebieskie, najmądrzejsze i największe, jakie widział. Ten kit szczególnie mnie wkurza, ponieważ
Przynajmniej na początku. Myślałam, że to moja wina, może jestem za wysoka albo zbyt pewna siebie, opowiadam zbyt sprośne kawały lub onieśmielam wrażliwe dusze, ale moje redakcyjne koleżanki potwierdziły moje obawy. Rzeczywiście możliwości uwodzicielskie naszych obecnych mężczyzn są malutkie. Malusieńkie. Na palcach jednej ręki dające się wyliczyć.<br>Najczęściej spotykany sposób uwodzenia to zachwalanie kobiecej urody. Faceci, posługujący się tą jakże oryginalną podrywką, nie grzeszą spostrzegawczością i gotowi są pomylić zielone oczy z brązowymi, ale z pewnością wspomną, że są to oczy jedyne, najpiękniejsze, jakie widział, najgłębsze, jakie widział, najbardziej niebieskie, najmądrzejsze i największe, jakie widział. Ten kit szczególnie mnie wkurza, ponieważ
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego