Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Gazeta Wrocławska
Nr: 10.12
Miejsce wydania: Wrocław
Rok: 1998
do 13-tej. Tylko syna zwolnili rano - dodaje. Z izby mężczyzn przewieziono z powrotem na komisariat. - Jeden z funkcjonariuszy, chyba oficer bo miał cztery gwiazdki, chwycił teścia i pogroził pięścią. Wtedy usłyszałem, jak inny z policjantów krzyknął - Przypier... mu! - opowiada jeden z pobitych. Samo przesłuchanie było spokojne. - Przesłuchiwali nas policjanci w cywilu. Wtedy dowiedzieliśmy się, że będziemy oskarżeni o napaść na funkcjonariusza, któremu założono kilka szwów na usta. Temu który upadł... - mówią jeden przez drugiego. Tyle, trudna do zweryfikowania, opowieść naszych redakcyjnych gości. Rzecznik legnickiej policji nadkomisarz Jan Stanisławski nie zna sprawy. - Żadna skarga na funkcjonariuszy do nas nie wpłynęła. Podobnie wypowiada
do 13-tej. Tylko syna zwolnili rano - dodaje. Z izby mężczyzn przewieziono z powrotem na komisariat. - Jeden z funkcjonariuszy, chyba oficer bo miał cztery gwiazdki, chwycił teścia i pogroził pięścią. Wtedy usłyszałem, jak inny z policjantów krzyknął - Przypier... mu! - opowiada jeden z pobitych. Samo przesłuchanie było spokojne. - Przesłuchiwali nas policjanci w cywilu. Wtedy dowiedzieliśmy się, że będziemy oskarżeni o napaść na funkcjonariusza, któremu założono kilka szwów na usta. Temu który upadł... - mówią jeden przez drugiego. Tyle, trudna do zweryfikowania, opowieść naszych redakcyjnych gości. Rzecznik legnickiej policji nadkomisarz Jan Stanisławski nie zna sprawy. - Żadna skarga na funkcjonariuszy do nas nie wpłynęła. Podobnie wypowiada
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego