rzekł na drwiny: "Chcesz - to żyj!''<br><br>I żył niezgrabny, byle jaki,<br>A gdym doń przyszedł śladem trwóg -<br>Już weń wierzyły wszystkie ptaki,<br>Więc zrozumiałem, że to - bóg...<br><br>Czarował drzewa ócz błyskotem,<br>Piersią, do której wichry lgną -<br>I kusił mnie niewiedzą o tem,<br>Co było we mnie - tylko mną...<br><br>Pan ośnieżonej w dal przyczyny<br>Poprzez ślepotę mroźnych cisz<br>Patrzał w wądoły i w niziny,<br>Co mu się śniły wzwyż i wzwyż!<br><br>A kiedy poblask wziął od słońca<br>I w nicość zalśnił - błędny wskaz -<br>Pojąłem wszystko aż do końca<br>I uwierzyłem jeszcze raz!</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>PSZCZOŁY</><br><br>W zakamarku podziemnym, w mieszkalnym pomroku,<br>Gdzie zmarły, zamiast dachu