Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
cudownym dniem. Odprężona, uznałam, że nic nie można robić na siłę. Co ma być, to będzie. W końcu przyjeżdża do mnie człowiek, którego kocham, więc czym się tu martwić?

Krok drugi - uczta
Stół nakryłam białym obrusem. Ustawiłam na nim półmisek z pięknie wypolerowanymi pomidorami. Obok ładną paterę ze śliwkami, zamkniętymi w kole, ułożonym z zielonych jabłek. Na stole wylądowały również brzoskwinie. Nic nie pobudza zmysłów tak jak owoce przypominające kobiece piersi czy pośladki. Nie zapomniałam również o eleganckiej zastawie. Najlepsze są duże płaskie talerze, bez żadnych ozdób. Przez chwilę walczyłam z pomysłem podania sztućców. Przygotowałam je, ale na stole nie ułożyłam, bo
cudownym dniem. Odprężona, uznałam, że nic nie można robić na siłę. Co ma być, to będzie. W końcu przyjeżdża do mnie człowiek, którego kocham, więc czym się tu martwić?<br><br>Krok drugi - uczta<br>Stół nakryłam białym obrusem. Ustawiłam na nim półmisek z pięknie wypolerowanymi pomidorami. Obok ładną paterę ze śliwkami, zamkniętymi w kole, ułożonym z zielonych jabłek. Na stole wylądowały również brzoskwinie. Nic nie pobudza zmysłów tak jak owoce przypominające kobiece piersi czy pośladki. Nie zapomniałam również o eleganckiej zastawie. Najlepsze są duże płaskie talerze, bez żadnych ozdób. Przez chwilę walczyłam z pomysłem podania sztućców. Przygotowałam je, ale na stole nie ułożyłam, bo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego