władzę sprawowały.<br>Aż któregoś piątku z rana<br>Zaszła rzecz niespodziewana:<br>Jeden z miejskich szałaputów<br>Był niegrzeczny dla kogutów.<br>"Cóż to - wołał - za zwyczaje,<br>Że mi drób na drodze staje?<br>Ja kogutów nie uznaję,<br>Ja mam każdy dzień zatruty<br>Przez koguty-<orig>kałakuty</>!"<br><br>Rozgniewały się koguty,<br>Podciągnęły tylko buty,<br>Jeden śmiałka kopnął w nogę,<br>Drugi w łydkę wbił ostrogę,<br>I walczyły z nim dopóty<br>Dwa koguty-<orig>kałakuty</>,<br>Aż pobity i pokłuty<br>Uciekł w pole klnąc koguty.<br><br>Ale im poprzysięgł zemstę,<br>Więc się zaszył w krzaki gęste,<br>A że był to sam Boruta,<br>Znał się dobrze na kogutach.<br><br>W czas jesiennych, złych niepogód<br>Szedł na