Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
go wewnętrzną siłą i wolnością. Pragnął unieść się wysoko do góry i przechadzać między nimi. Głaskać ich ciała, wtulać się w grzywy i zostać na zawsze w poszumie żubrzego pędu. Oddać się im! Beztrosko, w nagłym oczyszczeniu! Zostawić wszystko - ludzi, dom, świat. Były przecież tak blisko... Wiatr ucichł, schował się w ogonie młodego żubrzątka i pierwsze krople potu spadły na chodnik. Intensywniał zapach ziemi. Któraś z żubrzyc, przekrzywiwszy ciężki łeb, wydała z siebie donośny, przenikający całe niebo ryk, a reszta stada odpowiedziała cichszymi pomrukami, podobnymi bardziej do odgłosu łamania kry lodowej niż zwierzęcego głosu... Stado przysiadło nisko nad ziemią. Deszcz. Ciepły, oczyszczający
go wewnętrzną siłą i wolnością. Pragnął unieść się wysoko do góry i przechadzać między nimi. Głaskać ich ciała, wtulać się w grzywy i zostać na zawsze w poszumie żubrzego pędu. Oddać się im! Beztrosko, w nagłym oczyszczeniu! Zostawić wszystko - ludzi, dom, świat. Były przecież tak blisko... Wiatr ucichł, schował się w ogonie młodego żubrzątka i pierwsze krople potu spadły na chodnik. Intensywniał zapach ziemi. Któraś z żubrzyc, przekrzywiwszy ciężki łeb, wydała z siebie donośny, przenikający całe niebo ryk, a reszta stada odpowiedziała cichszymi pomrukami, podobnymi bardziej do odgłosu łamania kry lodowej niż zwierzęcego głosu... Stado przysiadło nisko nad ziemią. Deszcz. Ciepły, oczyszczający
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego