Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
wspólne nazwiska i tytuły.
Po dwóch miesiącach rozumieliśmy się w pół słowa. Po trzech byliśmy przyjaciółmi.
Piszę - zważ - byliśmy. Albowiem pozwolono nam pojechać na wakacje we dwójkę i bez opieki.
Wybraliśmy okolice Czorsztyna, Pienin, dolinę Dunajca.
Nie będę się wdawał w s zczegóły.
Powiem tylko, że w jedenastym dniu wakacji, w porze południowej, biegłem wzdłuż przełomu wzbierającej rzeki.
Biegłem z krzykiem i płaczem! Kuba zbyt ufał swoim pływackim umiejętnościom.
A ja? Kiedy zaczął ponosić go prąd, nie odważyłem się skoczyć z pomocą. Dlatego żyję.
Kubę zniosło aż pod most koło Szczawnicy.
Powinieneś zrozumieć, Jeremi! Nienawidzę nieszczęścia! Umarłych boli agonia, żywych - pamięć.
A
wspólne nazwiska i tytuły.<br>Po dwóch miesiącach rozumieliśmy się w pół słowa. Po trzech byliśmy przyjaciółmi.<br>Piszę - zważ - byliśmy. Albowiem pozwolono nam pojechać na wakacje we dwójkę i bez opieki.<br>Wybraliśmy okolice Czorsztyna, Pienin, dolinę Dunajca.<br>Nie będę się wdawał w s zczegóły.<br>Powiem tylko, że w jedenastym dniu wakacji, w porze południowej, biegłem wzdłuż przełomu wzbierającej rzeki.<br>Biegłem z krzykiem i płaczem! Kuba zbyt ufał swoim pływackim umiejętnościom.<br>A ja? Kiedy zaczął ponosić go prąd, nie odważyłem się skoczyć z pomocą. Dlatego żyję.<br>Kubę zniosło aż pod most koło Szczawnicy.<br>Powinieneś zrozumieć, Jeremi! Nienawidzę nieszczęścia! Umarłych boli agonia, żywych - pamięć.<br>A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego